Gospoda Pod Modrym Fartuchem

Urokliwym budynek gospody, wydaje się nie pochodzić z czasów średniowiecznych, ponieważ jego fasada jest ewidentnie barokowa. Nic bardziej mylnego! Gospoda powstała w 1489 r. i jest uznawana za jedną z najstarszych nie tylko w Toruniu, ale i w całej Polsce. Była ona miejscem, w którym swój wolny czas spędzali rzemieślnicy, którzy potrzebowali fartuchów do swojej codziennej pracy. Tak oto powstała nazwa gospody “Gospoda Pod Modrym Fartuchem”. Oczywiście jest to nadal funkcjonujący punkt gastronomiczny serwujący kuchnię polską oraz napitki z różnych stron świata.

Legenda:

Dawno dawno temu pewien Karczmarz poczciwota i spokojny człowiek przybywszy z żoną do Torunia założył gospodę, a że pomysłu nie miał na nazwę to żadnej nie miała. Żona jego straszne babsko! Uparta, złośliwa, sama za robotę się nie brała, a biednego męża wciąż do pracy poganiała. Pokazywała palcem, który kąt trzeba omieść, a jedyne zajęcie jakie jej odpowiadało to liczenie zarobionych przez męża pieniędzy i pilnowanie kosztowności. Karczmarz ze względu na swój spolegliwy charakter nawet słowem się nie odzywał tylko pokornie robił, co mu kazała. Pewnego dnia do ich przybytku zawitał wędrowiec. Widząc jak żona z mężem swym postępuje wziął biednego na stronę i tak mu powiada:

-Ta Twoja żona to czarownica jest!
A ten mu na to:
-Czarownica?! Nie raczej nie, trudy charakter, a i owszem.
-Ja Tobie prawdę mówię! To nie kobieta, a wiedźma zła! Słuchaj co ja teraz Karczmarzu radzę! Musisz się jej pozbyć, inaczej długo w zdrowiu to nie pożyjesz, a na taką jędze jedna metoda jest. Na progu swych drzwi czarny krzyż namaluj, a jak znów w opętanie wpadnie wypowiedz takie zaklęcie: “Raz, dwa, trzy wylatuj zła wiedźmo przez okna albo drzwi”!
Karczmarz uśmiechnął się do wędrowca poklepał po ramieniu i wrócił do swoich obowiązków. Nie minęło wiele czasu i nadarzyła się okazja by radę gościa gospody wypróbować. Żona karczmarza, aż rumieńców ze złości dostawała. On biedny oznaczył próg czarnym krzyżem, wypowiedział zaklęcie i czekał co się dalej stanie. Podłoga w gospodzie zaczęła drżeć. Karczmarzowa w przestrachu pobiegła do sypialni, otworzyła skrzynię, w której był majątek i włożyła go do swego modrego fartuch i wzięła ze sobą. Zaczęła się kierować do wyjścia i w pewnym momencie wyleciała! Mąż szybko za nią pobiegł, co by trochę tych “ich wspólnych” kosztowności uratować, lecz nie zdążył. Po złej żonie został mu tylko jej modry fartuch, który zaczepił się o szyld. A od tego momentu gospodę zaczęto nazywać Pod Modrym Fartuchem.

 

CIEKAWOSTKA:

Już w II połowie XV w. w Toruniu Rada Miasta wprowadziła zakaz otwierania gospód w niedziele i święta przed mszą świętą w kościele farnym, czyli w kościele św. Janów. Istniał również zakaz spożywania alkoholu w karczmach po ostatnim biciu dzwonów. Można było zakupić trunek jedynie na wynos.